Zadania:
- Znajdźcie tekst legendy.
- Upieczcie w domu rogale i nagracie Wasze wyczyny kulinarne.
Filmik umieśćcie na blogu.
Możecie nagrać proces tworzenia rogali w poznańskiej cukierni, jeżeli macie taką możliwość. - Zróbcie zdjęcia z najsłynniejszego poznańskiego święta, podczas którego przede wszystkim sprzedaje się rogale świętomarcińskie. Wyjaśnijcie na czym polega to święto, skąd się wzięła jego nazwa.
Realizacja zadań:
Legenda o rogalach świętomarcińskich
Święty Marcin był rzymskim żołnierzem.
Pewnego dnia kiedy wjeżdżał wraz z wojskiem do Amiens zobaczył przy
bramie miasta zmarzniętego żebraka. Była zima, na dworze tęgi mróz, a ów
człowiek odziany był w liche łachmany. Żal się zrobiło Marcinowi
żebraka, odciął więc mieczem połowę swojego żołnierskiego płaszcza –
cały swój majątek i podarował go nieznajomemu człowiekowi.
Tą historię każdego roku powtarzał proboszcz w poznańskim kościele pw. św. Marcina przed parafialnym odpustem.
Tą historię każdego roku powtarzał proboszcz w poznańskim kościele pw. św. Marcina przed parafialnym odpustem.
W 1891 r. usłyszał ją piekarz Walenty i
postanowił uczynić coś równie dobrego jak święty Marcin. Nie
przychodził mu jednak do głowy żaden pomysł. Nie był żołnierzem, nie
miał ani konia, ani żołnierskiego płaszcza.
Zaczął więc modlić się do świętego
Marcina o pomoc. I tak w nocy w przeddzień odpustu usłyszał na gościńcu
stukot końskich kopyt. Wyjrzał za próg i zobaczył rycerza w lśniącej,
starodawnej zbroi, na siwym koniu.
Tajemniczy jeździec nie odezwał się
słowem, spojrzał tylko na Walentego uśmiechnął się i odjechał. Kiedy
piekarz oprzytomniał po dziwnym spotkaniu, zobaczył leżącą na śniegu
podkowę. Tak! Teraz już wiedział co ma robić. Przez całą noc napiekł
ciasteczek z nadzieniem makowym i bakaliami, uformowanych na kształt
końskiej podkowy.
Rankiem po mszy odpustowej rozdał
wszystkie ciasteczka biednym. Pomysł piekarza Walentego tak bardzo
wszystkim się spodobał, że rogale, bo tak z czasem zaczęto je nazywać,
wypiekał co roku. Po jego śmierci tradycję przejęli inni piekarze,
zachowując ten sam przepis na nadzienie. Tylko tu w Poznaniu ten jeden
raz w roku dnia 11 listopada wypieka się rogale nadziane masą z białego
maku, bakalii i śmietany.
Tyle legenda. Tak na prawdę pomysł
marcińskich rogali podsunął swojemu szefowi w 1891 r. jeden z
poznańskich piekarzy – Józef Melzer. Rogale były rozdawane ubogim po
mszy świętej odpustowej 11 listopada. Obecnie takie rogale są wypiekane
tylko w tych cukierniach, które posiadają specjalny certyfikat. Co roku
poznaniacy zjadają około 300 ton tego przysmaku.
W całym kraju dzień 11 listopada wiąże się z obchodami odzyskania przez Polskę niepodległości. Tylko w Poznaniu te obchody mają zdecydowanie radośniejszy przebieg, bo są połączone z imieninami najważniejszej ulicy w mieście - Święty Marcin.
Po mszy świętej wyrusza barwny korowód z
kościoła pod zamek cesarski, gdzie prezydent Poznania przekazuje klucze
do miasta świętemu Marcinowi. Aż do wieczora odbywają się różnorodne
pokazy i występy, w których biorą udział mieszkańcy miasta i wielu
gości, którzy ściągają do Poznania, aby wziąć udział w świętomarcińskiej
zabawie.